zaś te profetyczne sny, cholibka. A więc jednak już zbzikowałam?
A teraz porzućmy pragmatyzm i logikę i poczytajmy sobie, co też Saint-Exupery miał do powiedzenia.
Otóż na planecie Małego Księcia były ziarna straszliwe. Ziarna baobabu. Zakażony był nimi cały grunt. A kiedy baobab wyrośnie, to na wyrwanie jest za późno i nigdy już nie można się go pozbyć. Zajmie całą planetę. Przeorze ją korzeniami. A jeżeli planeta jest mała, a baobabów jest dużo, to one ją rozsadzają.
Jest to kwestia dyscypliny. [...] trzeba robić bardzo dokładną toaletę planety. Trzeba się zmusić do regularnego wyrywania baobabów, i to natychmiast po odróżnieniu ich od krzewów róży, do których są w młodości bardzo podobne.
- Kolce nie służą do niczego. To tylko złośliwość kwiatów.
[...]
- Nie wierzę ci. Kwiaty są słabe, są naiwne. One zabezpieczają się, jak mogą. Im się wydaje, że z kolcami są bardzo groźne.
- Od milionów lat kwiaty mają kolce Mimo to od milionów lat baranki jedzą kwiaty. A czy nie wydaje ci się godne wyjaśnienia, dlaczego kwiaty zadają sobie tyle trudu dla wytworzenia kolców, które nie służą do niczego? Czy wojna między kwiatami a barankami nie jest rzeczą poważną? [...] Jeżeli ja znam jedyny kwiat, który nigdzie poza moją planetą nie istnieje, i jeżeli mały baranek może go któregoś ranka zniszczyć za jednym zamachem, nie zdając sobie sprawy z tego, co czyni [...]?
Lecz jeśli baranek zje kwiat, to tak jakby wszystkie gwiazdy zgasły.
W ten sposób mimo dobrej woli płynącej z jego uczucia Mały Książę przestał wierzyć róży. Wziął poważnie słowa bez znaczenia i stał się bardzo nieszczęśliwy.
- Zyskałem coś ze względu na kolor zboża - powiedział lis, a później dorzucił: - Idź jeszcze raz zobaczyć róże. Zrozumiesz wtedy, że twoja róża jest jedyną na świecie.
- Twoja róża ma dla ciebie tak wielkie znaczenie, ponieważ poświęciłeś jej wiele czasu.
- Wiesz... moja róża... jestem za nią odpowiedzialny. A ona jest taka słaba. I taka naiwna. Ma cztery nic niewarte kolce do obrony przed całym światem.
Popatrzcie w niebo. Zapytajcie: "Czy baranek zjadł różę? Tak czy nie?" I zobaczycie, jak cały świat zmieni się dla was.
Nasuwa mi się jeden wniosek: baran zeżarł różę, którą oswoiłam, po czym wykupkał baobaby, a ja - o, słodka naiwności - do ostatniej chwili łudziłam się, że to kolejne róże, którymi będę mogła się zaopiekować. A one rozerwały moją planetę i nędzne kolce w niczym mi nie pomogły.
I to tylko głupi zbieg okoliczności i moja nadinterpretacja, że ten sen, i to powtórne, czujne czytanie, wydarzyły się właśnie w rocznicę... Muszę sobie dać spokój z tą nalewką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz