Dwa tygodnie niezmąconego obecnością obywatela W. wypoczynku minęły zdecydowanie zbyt szybko.
Nikt mnie nie wyzywał, nie ośmieszał i nie wytykał moich rozlicznych wad oraz ogólnej nieudolności, niezdarności i niedostosowaniu do życia w jakimkolwiek społeczeństwie.
Nikt nie podkradał moich słodyczy, nie komentował wyczynów kulinarnych i nie opowiadał kocopołów na temat zgubnych skutków braku aktywności fizycznej i potencjalnej otyłości.
Nikt nie darł mordy.
Ale niestety obywatel W. powrócił pełen nowych sił do pastwienia się nad słabszymi od siebie. Chyba zmienię my ksywkę na Stachanow.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz