Guppy milczy uparcie.
On nic mi nie powie.
A pytań jest tak wiele...
Kto?
Po co?
Dlaczego?
Skąd wiedział?
Skąd znał imię?
Jakim cudem znalazł dobry płaszcz?
Czemu nie zostawił żadnych namiarów?
Czy to naprawdę się stało?
Z litości?
Dla żartu?
Z... zauroczenia?
Jak?
Sporo dziwnych historii mogłabym opowiedzieć. Nie są może szczególnie szalone, ale jednak mało komu przydarzają się podobne ciekawe przypadki. Z reguły moje przygody kończą się trwałymi urazami psychicznymi i fizycznymi, ale po odpowiednim oszlifowaniu nadają się na anegdotki towarzyskie opowiadane podczas pałętania się po galeriach handlowych.
Jeszcze kilka godzin temu planowałam opisać jedną z nich na Checzchoku. Byłoby przaśnie i mało śmiesznie, jak zwykle.
Ale potem wydarzyła się historia z filmu o amerykańskim hajskulu.
A było to tak:
To był zwykły dzień w Cyrku. Wkurzacze mnie wkurzali, rozbrajacze rozbrajali, a całość przytłaczała.
Normalka.
Była poczta.
Uff, nikt sobie nie zażartował i nie postanowił wysłać mi jakiegoś "wyznania".
I tak się toczyło.
Rezygnacja.
Niemoc.
Złość.
Śmiech.
Irytacja.
I te inne.
A potem, w szatni, sięgnęłam po płaszcz i wsadziłam dłoń do rękawa, żeby wyciągnąć szalik.
I stanęłam z Guppym oko w oko.
- Kurwa - skwitowałam elokwentnie, nie siląc się na górnolotne słownictwo.
Guppy aż się zarumienił.
I było śmiesznie i dziwnie.
A potem z kieszeni wypadła czerwona koperta ze złotymi serduszkami.
- Otwieraj! - zażądali świadkowie, nie mniej ode mnie zszokowani
I otwarłam.
Tiaa...
Kimkolwiek jesteś, anonimowy nadawco, dziękuję.
Nie wiem dlaczego to zrobiłeś, ani czemu wybór padł na mnie.
Tak, płakałam jak zawsze po powrocie z Cyrku.
Ale tym razem nie przez depresję.
Walentynka?!
OdpowiedzUsuńNie chce być inaczej.
UsuńTo napisałam ja, Checzchok Forever Alone Żelazna Dziewica.