Chwil parę zastanawiałam się nad odpowiednią onomatopeją, która oddałaby dźwięk, jaki Juliusz wydał z siebie, gdy tylko zobaczył, kogośmy przywiozły.
Najpierw zrobił TAAAKIEEE wielkie oczy, napuszył się, zrobił co najmniej o 20% większy, a potem przywitał braciszka czymś w rodzaju syczenia kobry,
Bardzo, bardzo wkurzonej kobry.
Kobry, która nigdy nie słyszała o koncepcie gościnności albo przynajmniej o pokojowym współżyciu.
Tradycyjnie - obrazek bez związku z treścią |
Wiedziałam, oczywiście, że nie będzie łatwo, lekko i przyjemnie. Julek nie widział innego kota od ponad czterech lat, więc spodziewałam się, że wykaże szczere, pełne niezrozumienia zdziwienie na widok Obcego. Obcy natomiast, przytłoczony i przerażony nową sytuacją i niezbyt miłym przyjęciem, pierwszą dobę w nowym domu spędził schowany pod łóżkiem. Przy okazji wymiótł pajęczyny i kłębki kurzu ze wszystkich zakamarków. Dobre, uczynne dziecko.
Maluch (który jest teraz wielkości przeciętnego dachowca, a ma dopiero pięć miesięcy i co najmniej podwoi swoje obecne rozmiary), od kiedy odważył się wychynąć z kryjówki, toczy nieustanną walkę wewnętrzną pomiędzy wrodzoną ciekawością a strachem związanym ze zmianą lokum. Juliusz natomiast co jakiś czas zagląda do pokoju brata, jakby liczył, że Obcy tylko mu się przyśnił.
Pertraktacje w sprawie wyboru imienia dla nowej formy kociego życia wciąż trwają, ale obecnie zdecydowanie przeważa opcja "Parys". Juliusz i Parys. Rysiek i Julek. Chłopcy wyglądają na pogodzonych ze swoim losem. Obserwują się uważnie, czasem trochę posyczą na siebie nawzajem, ale to raczej teatrzyk niż faktyczne przygotowania do bitki.
Maluch (który jest teraz wielkości przeciętnego dachowca, a ma dopiero pięć miesięcy i co najmniej podwoi swoje obecne rozmiary), od kiedy odważył się wychynąć z kryjówki, toczy nieustanną walkę wewnętrzną pomiędzy wrodzoną ciekawością a strachem związanym ze zmianą lokum. Juliusz natomiast co jakiś czas zagląda do pokoju brata, jakby liczył, że Obcy tylko mu się przyśnił.
Pertraktacje w sprawie wyboru imienia dla nowej formy kociego życia wciąż trwają, ale obecnie zdecydowanie przeważa opcja "Parys". Juliusz i Parys. Rysiek i Julek. Chłopcy wyglądają na pogodzonych ze swoim losem. Obserwują się uważnie, czasem trochę posyczą na siebie nawzajem, ale to raczej teatrzyk niż faktyczne przygotowania do bitki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz