środa, 6 maja 2015

And may PRRFFFLLLL be our always

Bo to taka historia, wicie, rozumicie. Tak urzekająco zwyczajna. Bez żadnych zwrotów akcji, bez tajemniczych wielbicieli, wierszy, liścików podrzucanych do kieszeni płaszcza. Bez pieni, bez wielkich wyznań.
Taka sobie o.
Nawet nie jakoś super hurraoptymistyczna, bo od czasu do czasu zakłócana przez zalegające we mnie pokłady irracjonalnego strachu przed wszystkim w ogóle. I że będzie tak, jak ostatnio. I że dlaczego akurat ja?
Ale wielkim jej plusem jest - nie jest wcale tak jak ostatnio.
Bo oto nie czuję się zdenerwowana. Bez trzęsących się rąk, bez rumieńców, bez poczucia niższości, bez niedomówień. Ot, tak po prostu.
Są takie chwile, kiedy czuję się bardzo spokojna. Bezpieczna. Kiedy czuję - nieszczęsny Checzchoku, ja cię nie poznaję ! - że wreszcie wszystko jest tak, jak być powinno.

W zasadzie nie jest to historia warta opowiadania. Tak cudownie pozbawiona szalonych zrywów, zagadek i wielkich porywów serca.

Ale może właśnie dlatego, że namęczyłam się niemało w ciągu ostatnich kilku lat, teraz jest mi tak cudownie zwyczajnie. To wszystko jest takie naturalne, takie oczywiste. I mogę być sobą.

To nie jest historia, w której ropucha całuje księcia i nagle zostaje uleczona z depresji, wszelkich możliwych lęków, a jej wymiary zostają uzupełnione do dwóch dziewięćdziesiątek w strategicznych punktach.
To nie jest historia poetycko-liryczna, ani melodramatyczno-tragiczna.

To jest historia, która zawiera groteskowo różowe drzewa i wektory prędkości mijających się tramwajów.
To jest historia, która zawiera rozmowy o zasadach mechaniki kwantowej, toczone na pustym placu zabaw.
To jest historia rechotu bez żadnej refleksji.
Karminowych tulipanów i kebabów konsumowanych pod rozgwieżdżonym niebem.
Bliskości, która nie wiąże się z dyskomfortem.
Milczenia na temat dowolny.
Całek trygonometrycznych i równań różniczkowych.

Nade wszystko zaś - jest to historia Checzchoka, który po raz pierwszy nie czuje się samotny.
I który bardzo by chciał dążyć z tą historią do nieskończoności. Albo niech chociaż trwa przez jakiś czas.