czwartek, 28 grudnia 2017

Nic dwa razy

Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.

Choćbyśmy uczniami byli
najtępszymi w szkole świata,
nie będziemy repetować
żadnej zimy ani lata.

Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

  Trajkotałam w odpowiedzi na jego prośbę, żebym powiedziała wierszyk, a on patrzył na mnie z mieszaniną zainteresowania i przekonania, że nie jestem do końca normalna.
Słońce chyliło się ku zachodowi, rzucając na Wisłę czerwony blask. Na jego tle  poruszały się białe plamy łabędzi i ciemnie sylwetki setek turystów.

Galeria XIX-wiecznego malarstwa polskiego w Sukiennicach
  Nie wiem jak to się stało, że z plaży nad jednym z licznych sztucznych śląskich jeziorek przenieśliśmy się na tę ławkę u stóp Wawelu. W ostatnim czasie wszystko działo się bardzo szybko. Dom, uczelnia, nauka, sprawozdania... i te nieliczne chwile wyrywane z przeładowanych terminarzy. Czołganie się przez dni robocze po to tylko, by spędzić razem weekend. Po to, by splugawić walce Kilara nieporadnym gibaniem się w parze. Po to, byśmy rozgrzani korzennym grzańcem, zapuszczali się na wyprawy po wzgórzach swoich ciał.
Nie wiem jak i kiedy znaleźliśmy się w oddziale Muzeum Narodowego a on, historyk-pasjonat, prowadził dla mnie mini wykład o hołdzie pruskim, podczas gdy  zamyślony Stańczyk spoglądał na nas z monumentalnego dzieła.
Nie wiem jak to się stało, że w tle brzmiał Cohen, a my słyszeliśmy tylko szmer naszych oddechów.
Nie wiem, nie wiem i wiedzieć nie chcę, bo może to nie jest prawda. Bo mnie się takie rzeczy nie zdarzają.

I w tym wszystkim jakże zaskakujący jest brak deja vu. Wszystko jest inaczej. I choć Wawel wygląda tak jak dwa lata temu; choć nie zmienił się i Kazimierz, to przecież mamy wokół siebie jakiś zupełnie inny Kraków. Nawet smog, rozleniwiony świętami, schował się gdzieś i nie przeszkadzał w obserwowaniu zabytków - takich samych, jak zawsze.
- Chodźmy już. Robi się chłodno, a w pokoju już czeka wino. - Powiedział, choć oboje wiedzieliśmy, że nie o wino chodzi.
I poszliśmy.

Uśmiechnięci, współobjęci
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody.

Wisława Szymborska, Nic dwa razy [fragmenty]