czwartek, 16 maja 2013

Na modłę linnejską

Nie wiem kto sobie tę klasyfikację wymyślił, ale ja się z nią całkowicie zgadzam! A mój ostatni wierzchowiec zdaje się być hybrydą łączącą wszystkie powyższe gatunki. Jakieś GMO czy inny Czarnobyl...

Dupoklepus pospolitus pozdrawia miszczów świata w oficerach za czytysionce, do których końska kupa klei się tak samo jak do sztybletów za czystówy.


(kto w ogóle wpadł na pomysł, by zdolności jeździeckie lub ich brak oceniać na podstawie kwoty wydanej na koński strój i gadżety?!)

3 komentarze:

  1. W jakiejś bardzo dziwnej stadninie jeździsz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W stadninie hoduje się konie ;) Ja "jeżdżę" w klubie. O ile pojawienie się na kilka jazd po sześcioletniej przerwie można nazwać jazdą.

      A co do "dziwności", to prawie całe moje otoczenie jest jakby trochę nietentego i - co ciekawe - to zawsze JA wychodzę na dziwadło. Ot, magia niezdolności i niechęci do zniżania się do pewnego poziomu.

      Usuń
  2. Sztyblety za trzy stówy? Wow.Ja jeżdżę w sztybletach za jedną stówę i jakoś nie mam kompleksów z tego powodu.

    OdpowiedzUsuń