sobota, 14 grudnia 2013

Obserwuję

Jest na korytarzu w Cyrku taka ławka. Na drugim piętrze, przy poręczy schodów, usadowiona we wnęce. Nazywam ją Ławką Frajerów. Albo po prostu "moją ławką". Przysiadam na niej często, dla niepoznaki skrobiąc coś w zeszycie lub zasłaniając twarz gazetą. W rzeczywistości jednak bacznie obserwuję Cyrk tętniący tanim lansem i drogimi dodatkami. Widzę ludzi uśmiechniętych, o ładnych twarzach nieskażonych myśleniem. Poubierani w modne ciuchy prezentują sobie nawzajem modne gadżety. Szczebiocą głupkowato, piszczą i charczą, przekomarzają się. Chodzą stadami. Kiedy jakiemuś osobnikowi zdarzy się oddzielić od grupy, opiera się nonszalancko o ścianę i wbija wzrok w ekran Ipoda. Albo Ipada. Albo Iphone'a.
I skłamałabym pisząc, że nie chciałabym być częścią tej społeczności. Chciałabym czuć się komfortowo w towarzystwie podobnych sobie osób. Tak naprawdę nigdy nie byłam członkiem żadnego stada. Zawsze byłam trochę z boku, często z tyłu. Nie nadążam. Nie potrafię i nie chcę zmusić się do naśladowania zachowań stadnych. Tak często postępuję wbrew sobie, a jednocześnie nie jestem w stanie skłonić się do okazywania normalnych zachowań społecznych.

I wiem, że znowu zaczyna się smutno i ponuro. Postaram się jednak wykrzesać z tego posta odrobinę ukrytego, nieśmiałego optymizmu, którego komentujący usiłują się doszukać.

No więc siedzę tak sobie na tej Ławce Frajerów i, notując w Tosiu swoje myśli o niczym, dyskretnie się rozglądam. Szukam Maryś i Robercików.
I w tym momencie jest miejsce na mają dygresję. Otóż często nazywam rzeczy. Najróżniejsze. Stojak na noże w kuchni nosi imię Franek, wieloletni kaktus to James, uchwyt do szafki w kształcie zebry nazwałam Żaneta. Imiona nadaję też obcym mi ludziom. I tak właśnie narodziły się dwie niewielkie grupy - Marysie i Roberciki.

Nie mają tak na imię. A nawet jeśli - to nie ma znaczenia. Zaobserwowałam członków tych zbiorowości już na początku Cyrku. Spotykałam ich, rzecz jasna, już wcześniej, ale dopiero niedawno wyraźnie ich wyodrębniłam.
Krótko mówiąc - to frajerzy. Nie mają modnych ubrań, fajnych gadżetów, dumy i tępoty wypisanej na twarzy. Czasem widać że się boją, innym razem są wyraźnie zniesmaczeni. Niektórzy nawet się zrzeszają.
Noszą koszule w kratę albo nijakie bluzy. Zwykłe spodnie - nie żadne tam rurki. Zwykle pogrążeni się w cichej rozmowie lub, jeśli są sami, czytają jakąś książkę. Jeden nawet trzymał Mistrza i Małgorzatę, za co momentalnie go polubiłam. Marysie to ich żeńskie odpowiedniki.
Stworzenia stadne zwykle ich ignorują, lub - co jest znacznie gorsze - wyraźnie okazują swoją wyższość. Lubią czasem stawać nad Ławką Frajerów i przekrzykiwać się głupkowato.
Roberciki i Marysie nie reagują. Też wykształciłam w sobie ten mechanizm - milczeć, udawać, że się nie istnieje. W końcu im się znudzi.

Nie jest fajnie być wyrzutkiem. Być frajerem. Żyć poza hierarchią i rozmawiać tylko z samym sobą lub wąską grupą osób sobie podobnych. Jest jednak coś nieznośnie pocieszającego w fakcie, że nie jest się jedynym mizantropem. Roberciki i Marysie (tak, utożsamiam się z tą grupą) zdają się przyciągać. Nieraz widzę, że jakiś Robercik rozgląda się za miejscem na korytarzu, po czym dostrzegłszy, że na Ławce Frajerów siedzę tylko ja, z wyrazem ulgi na twarzy sadowi się na drugim jej końcu . Podobnie postępuję i ja. Nigdy nie rozmawiamy ani nie wymieniamy spojrzeń. Nawet nie planujemy tego robić. Ale jednak nie jesteśmy sobie tak do końca obojętni. Obecność Robercika albo Marysi daje odrobinę spokoju, poczucia, że są inni dziwacy, nie potrafiący się odnaleźć wśród zwyczajnych nastolatków. Darzę tych ludzi niewytłumaczalną sympatią.
Czyli jednak nie jest tak, że wszystkich nienawidzę.

Na prośbę czytelnika(ów?) stworzyłam Aska. O ile udało mi się zaczarować nowoczesną technologię, powinniście mieć do niego łatwy dostęp w prawej kolumnie bloga. Jeśli się jednak nie udało - podaję linka:



9 komentarzy:

  1. Oj tam , trzymaj się Axelko :* Bardzo się cieszę ,że założyłaś Aska :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To smutne, że nie możesz znaleźć sobie przyjaciół. To smutne, że musisz obracać się w środowisku, którego nienawidzisz. Z drugiej strony, jeśli się nie starasz, przyjaciele sami do Ciebie nie przyjdą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam w zwyczaju jednać sobie gnojków. O czym miałabym rozmawiać z takimi glonojadami? Nie podoba mi się to, na czym polegają ich znajomości. To nie są przyjaźnie.
      - Jak ty ślicznie dzisiaj wyglądasz!
      - Pff... Tej to nawet puder nie pomoże... (po tym, jak "śliczna" dziewoja odeszła).
      Pozdrowienia z Cyrku. Noście konwersy z dumą i pokazujcie światu nadgryzione jabłka. Ordnung muss sein!

      Usuń
    2. Świat nie składa się wyłącznie z gnojków. Wcale nie chodzę do lepszej szkoły niż Ty. Mimo to mam jakichś znajomych, którzy w różnych względach różnią się od... Cyrkowców.

      Usuń
    3. Widać cienka ze mnie pisarka... Pamiętaj, że na blogasiu umieszczam ujęcia w detalu. Nie pokazuję całego tła sytuacji,nie uwzględniam wszystkich aspektów. Checzchok jest bardzo subiektywny. Pisałam nocię o Robercikach, więc wspomniałam o bardzo licznych Cyrkowcach, żeby wskazać na kontrast między tymi "dziwakami" (czyli tak naprawdę zwyczajnymi ludźmi,dla których pieniądze to nie wszystko) a przeważającą większością "fajnej" młodzieży. W rzeczywistości mam swoje stado Maryś, z którymi dyskutuję o głupotach, śmieję się, przekomarzam i ogólnie spędzam czas na przerwach. Kiedy jednak jestem sama, zanim przyjdą znajome, prowadzę dyskretne obserwacje, którymi podzieliłam się na blogasiu. Nie odczuwam potrzeby pisania dokładnie i dosłownie o swojej nudnej i monotonnej cyrkowej codzienności. Jak by to miało wyglądać? "A potem śpiewałyśmy z Zuzą niemiecką piosenkę o lamie, bujając się przy tym jak dzieci dotknięte chorobą sierocą"? Albo: "No i wtedy odegrałyśmy walkę gladiatorów, okładając się po czerepach podręcznikami do łaciny?".
      Bywam zabawna w niewielkim gronie osób zaufanych. A to, że nawet wygłupiając się, myślę o tym, co tutaj opisuję, to już inna sprawa. Znajome nie mają pojęcia o moim załamaniu. Staram się ukrywać problemy. Chcę uniknąć pytań. Blogaś pozwala mi uwolnić się od małej części niewesołych myśli.

      Usuń
    4. Nie jesteś cienką pisarką i sądzę, że o tym wiesz. Jednak rzeczywiście nigdzie nie wspominałaś o tym, że masz jakichkolwiek przyjaciół, pisałaś natomiast dużo o samotności i wyobcowaniu. Wiesz, sama myślałam kiedyś, że wokół mnie nie ma nikogo normalnego, że wszyscy wokół mnie nienawidzą tak mocno, jak ja ich. Ale wychodzi na to, że Twoje życie towarzyskie jest w lepszym stanie niż moje, zatem nic tu po moich światłych radach.

      Usuń
    5. Posiadam Wena Wybiórczego, który pozwala mi tylko na snucie smętów ^^
      Z racji tego, że tym kilku koleżankom z Cyrku (ani nikomu innemu) nie opowiadam ponurych historii tylko radosne anegdotki towarzyskie - na blogasia już ich brakuje.

      Taki kamuflaż.

      Usuń
  3. Zgadzam sie z Memory Child ;)

    OdpowiedzUsuń