sobota, 12 maja 2012

Jak straciłam cnotę

Nie tak dawno pisałam na Checzchoku o cierpliwości. Bo to cnota i w ogóle, i w ogóle, i tak dalej.

A jam ją straciła, do czego muszę się oficjalnie przyznać (zachowując przy tym całą swą wrodzoną skrytość egzaltowanej duszyczki, o ironio).

To wszystko zaczęło się 27 kwietnia Anno Domini 2012. Wtedy Go ujrzałam.
Już wcześniej byłam mocno zadurzona w błękitnookich, ale to wtedy zobaczyłam Tego Jedynego. I uwierzyłam - Ja, ta ze wszech miar niewierząca! - w miłość od pierwszego wejrzenia.  Metaforyczne trąby anielskie pobrzmiewały następnego dnia, gdy nastąpiła Sądna Rozmowa.


Udana.


Status Tego Jedynego zmienił się na "zarezerwowany".
Och, jak słodko, och jak przyziemnie, och jak cudnie.

Początkowo zachowywałam pełen stoicyzm, jakiego i Mistrz Kochanowski by się nie powstydził, a i Quintus Horatius Flaccus może byłby go pochwalił.  Z niewzruszoną cierpliwością, wreszcie, po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna, napędzaną prawdziwą, namacalną niemalże nadzieją, postanowiłam oczekiwać do Tego Dnia. To tylko dwa miesiące. Nawet niecałe.

Stopniowo jednakże - wprost proporcjonalnie do częstotliwości ukradkowego zerkania na To Zdjęcie zgrane niby to przypadkiem na telefon - moja postawa wzorowana na Zenonie z Kition zaczynała słabnąć na rzecz bardzo niepraktycznej i szkodliwej, dziecinnej radości.

Nie ma godziny, bym choć na kilka sekund nie zawiesiła spojrzenia na Jego oczętach. Dzień bez odwiedzenia strony Jego obecnego domu byłby niezaliczony. Nawet w snach pojawia się to (wciąż odrobinę niewyraźne) widmo.

Wciąż panicznie boję się, że coś jak zwykle pójdzie nie tak. Zbywszy stoicyzm pozbyłam się także wygodnej skorupy chroniącej przed naporem zbyt żarliwych uczuć.

Jak miłość. I nadzieja. I strata.

Jeśli to wszystko się uda (ach, a obiecałam sobie nie gdybać!), po raz pierwszy napiszę wielkimi literami (znowu obietnica, ale czy zostanie dotrzymana?), że marzenia się spełniają.
A potem w to uwierzę.

2 komentarze:

  1. Hej. To znowu ja. Twa Wierna Ogonkomanka (wprawdzie podpisuję się z konta Google, ale to też ja). W interesach jestem. Po długim zastanawianiu się, gdzie znajdę w Internecie ludzi inteligentnych, postanowiłam Cię zaprosić jako pierwszą na mojego bloga. Możesz wejść lub nie.
    http://pajeczynaslow.blox.pl/
    Tak przy okazji, napiszesz coś jeszcze? Lubię Twój styl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, napiszę, kiedy poczuję, że mam do powiedzenia coś więcej niż "Buko Święta, jak mi się koszmarnie nie chce iść do szkoły" ^.^

      Usuń