niedziela, 12 sierpnia 2012

Skrzyp

- No dawaj, szybciej! Bo ktoś zobaczy!
Wokół tylko obojętne spojrzenia czworonogich rekreantów. I dyskretne, ruchliwe oko kamery - oj tam, oj tam, może nikt nie zwrócił uwagi na dwie członkinie najniższej kasty zajmujące się swoimi żałosnymi, stajennymi rozrywkami.
Prrr... spokojnie.
- No już! Ładuj ten kościsty tyłek!
-Jest! Udało się! Ale bajer!
Nieprawda. Kościsty kręgosłup wbija się w miejsce, w które zdecydowanie wbijać się nie powinien. Ale i tak jest świetnie.
- Super! Ale złaź, teraz moja kolej!
- No już, moment. Daj się chwilę nacieszyć.
Minuta? Góra dwie. Ciepłe boki pod chudymi nogami. Bez siodła. W boksie.

Tamten pamiętny 2007 rok - zarazem wspaniały i koszmarny. Najlepszy wśród najgorszych i najgorszy wśród tych dobrych.


Kiedy należy się do najmniej szanowanej (o ile w ogóle...) grupy stajennej - czyli tych, co nawet jeśli chcą i potrafią, to brak im kasy - nawet kilkanaście sekund na oklep jest jak spełnienie marzenia. Maleńkie przyjemności urastają do rangi wielkich przeżyć - bogatym klubowym potentatom nie jest dane doświadczyć   czegoś podobnego. Ich chwile chwały z pozłacanym pucharkiem i derką dla zwycięzcy nie mogą się z tym równać.

                      Skrzy
yyyyyyyyyyyyp

                   Skrzy
yyyyyyyp

Powinni oliwić te huśtawki. W końcu dzieci z nich korzystają.

Obiecałam sobie, że uwierzę w możliwość spełnienia marzeń. Fakt: codziennie widzę niezbity dowód na istnienie pewnej szansy, która pozwala na urzeczywistnienie pragnień.
Ale wciąż ogromnie brakuje mi pasji. Wciąż rozszerzam granice zobojętnienia na wszystko. Dobre? Złe? I tak minie i już nie wróci.
...jak tamten rok...
Mimo usilnych starań kokon nie jest do końca szczelny. Wciąż nieustannie, miesiąc za miesiącem, dobija się do niego szalona myśl. Żeby na oklep - po prostu - przed siebie - choćby stępem.
Ale to niemożliwe.

Chyba wyczerpałam w swoim życiu limit na spełnianie marzeń.

                         Skrzy
yyyyyp

                               skrzy
yyyyyyyyp

Tak. Ta huśtawka to jedyne, co mogę ujeżdżać.

1 komentarz:

  1. Super notka.Bardzo mi się spodobała.Regularnie czytam twojego bloga.Zapraszam na swojego!
    fiksum.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń