czwartek, 11 sierpnia 2016

Czego się nie robi

Nie chciałam robić tego matce. Naprawdę.
I wierzę w jej ckliwe zapewnienia, że mnie kocha i dołoży wszelkich starań żeby mi pomóc. Wiem też, że owe starania pojmujemy tak różnie, jak się tylko da.

Wyciąga mnie z domu, wypycha na słońce, na świeże powietrze, na rower i na spacer. Pokazuje filmiki ze śmiesznymi kotami, opowiada anegdoty, dopytuje i zagaduje.
Staram się odpowiadać, śmiać się z filmików z kotami. Staram się uśmiechać, reagować entuzjazmem na jej usilne starania.


Powyższe obrazki pochodzą z tego samego bloga, co ostatnio - hyperboleandahalf.blogspot.com


I czuję się winna. Niewiele uczuć mi pozostało, więc i tak nie mam wyboru. Czuję się winna, kiedy zapewniam ją przez telefon, że u mnie wszystko dobrze (i odgrywamy tę scenkę, dobrze wiedząc, że nie o samopoczucie tu chodzi, ale o sprawdzenie, czy nic sobie nie zrobiłam).
I kiedy pyta, nad czym tak się zamyśliłam,  i kiedy nie ma na to pytanie dobrej odpowiedzi - do muru zbudowanego z wyrzutów sumienia dokładam kolejną cegiełkę. I jeszcze jedną. I jeszcze.
To groteskowe i absurdalne, ale nic nie potrafię z tym zrobić.

Czarny Pies dobrze o tym wie. Oboje wiemy, że nie mogę tak po prostu się poddać. Takich rzeczy nie robi się matce i kotu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz