poniedziałek, 16 lipca 2012

Życie z dyktatorem

- MIAU!
Biegnę, pędzę na to wezwanie - z mokrymi, rozwianymi w biegu włosami, z opadającym ręcznikiem, z pianą na ciele wyskakuję spod prysznica, po drodze gubiąc kapcie.
Dyktator nie może czekać.

-MIAU!
Zostawiam włączony telewizor/komputer/żelazko/garnek postawiony na ogniu/jakąkolwiek inną rzecz, którą właśnie się zajmowałam - i gnam.
Albowiem tak każe dyktator.

-MIAU!
Co tam, że jest środek nocy! Wpycham dłoń pod łóżko, próbując wymacać porzuconą tam papierową kulkę.
Dyktator chce się bawić.

Na każde jego miauknięcie, na każde zniecierpliwione machnięcie ogona, na każde zaczepne pacnięcie łapką - jestem zwarta i gotowa by mu służyć.

Albowiem dyktator tego pragnie.


Hej, mały to moja poduszka! Złaź!
No dobra, może się chociaż trochę posuniesz?
Okej, rozumiem. To była moja poduszka.

Właściwie spanie na ziemi nie jest takie złe. Chłodniej. I w ogóle.

Wyłaź z mojej nogawki! Natychmiast!
I nie drap pańci!
No dobrze. Siedź tam sobie.
W końcu mam spory zapas plastrów i wody utlenionej.

Dzień Dobry, kochanie, wyspałeś się? Czego szukasz tu na biurku?
Ojej, misiu, ale nie chodź po klawiaturze.
Chcesz się bawić?
Jesteś głodny?
Pogłaskać cię za uszkiem?
Posprzątać w kuwecie?

-MIAU!
Muszę gnać. Dyktator wzywa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz